reklama

Racjonalizacja – kiedy rozum broni przed sercem

Czwartek, 30 Październik 2025

Wielu z nas zdarza się tłumaczyć swoje emocje, zanim w ogóle pojawi się okazja, by je poczuć.
Mogą pojawić się na przykład myśli:
„Nie mam powodu do smutku, inni mają gorzej”
albo
„Nie mogę być zły, to pewnie nie było specjalnie”.

To przykłady działania racjonalizacji, mechanizmu obronnego, który ma nas chronić przed trudnymi emocjami. I choć czasem pomaga, w dłuższej perspektywie może sprawić, że zaczynamy odcinać się od samego siebie.

Racjonalizacja – mechanizm obronny
Racjonalizacja jest jednym z klasycznych mechanizmów obronnych, opisanych w psychologii psychodynamicznej. Jej celem jest ochrona psychiki przed napięciem, lękiem czy poczuciem bezradności. Działa jak automatyczny system bezpieczeństwa – zanim pojawi się cierpienie emocjonalne, umysł „wyjaśnia” sytuację w taki sposób, by bolało mniej.

Wyobraźmy sobie dziecko, które słyszy: „Nie płacz, nie przesadzaj, bądź dzielny”.
Z czasem uczy się ono, że emocje są czymś, co trzeba odsunąć, zagłuszyć lub szybko wytłumaczyć. Dorosła osoba wychowana w ten sposób częściej powie:
„W sumie nic się nie stało”, zamiast pozwolić sobie na łzy czy złość.

W psychodynamicznym ujęciu racjonalizacja chroni przed kontaktem z tym, co naprawdę bolesne. Jest jak filtr – zamiast doświadczyć emocji, zaczynamy je interpretować, często nadmiernie. Problem w tym, że nieprzeżyte emocje nie znikają.
Zostają w ciele, powodują napięcia, bezsenność, zmęczenie czy trudności w relacjach.

Skutki nadmiernej racjonalizacji
Choć racjonalizacja daje chwilową ulgę, jej nadużywanie ma swoją cenę:

  • Poczucie odcięcia od siebie – gdy ktoś pyta: „Jak się czujesz?”, odpowiedzią bywają fakty, a nie emocje.
  • Trudności w relacjach – bliscy mogą mieć wrażenie, że kontakt nie sięga głębszego poziomu.
  • Napięcie w ciele – niewyrażone uczucia często zamieniają się np. w bóle głowy, ucisk w żołądku czy spięte barki.
  • Spadek jakości życia – codzienność opiera się bardziej na kontroli i myśleniu, a mniej na czuciu i spontaniczności.

 
Skąd się to bierze?
Psychologia psychodynamiczna pokazuje, że sposoby radzenia sobie z emocjami mają korzenie w przeszłości.
Racjonalizacja może wynikać z:

  • Wczesnych doświadczeń – jeśli emocje były oceniane negatywnie, np. jako przesada lub słabość, naturalnie zaczynają być spychane.
  • Lęku przed odrzuceniem – łatwiej coś wytłumaczyć, niż pokazać drugiemu człowiekowi, że pojawił się smutek, zranienie czy złość.
  • Potrzeby kontroli – rozum i logiczne wyjaśnienia dają poczucie bezpieczeństwa, podczas gdy emocje bywają nieprzewidywalne i trudniejsze do opisania czy opanowania.

Mechanizmy obronne nie są złe, ponieważ powstały, by nas chronić.
Problem pojawia się wtedy, gdy stają się jedyną strategią radzenia sobie z bólem.
Wtedy emocje gromadzą się jak woda za tamą.
A tama, kiedyś może pęknąć – i najczęściej pęka w najbardziej nieoczekiwanym momencie.

 Jak świadomie przeżywać emocje?
Racjonalizację można rozpoznać i nauczyć się bardziej świadomego kontaktu ze swoimi uczuciami.
To proces wymagający uważności, ale przynoszący dużą ulgę.

1. Zatrzymanie zamiast tłumaczenia
Zanim padnie zdanie: „To nie problem”, warto zapytać: „Co naprawdę czuję?”.
Może to smutek, może złość, a może lęk. Wystarczy nazwanie emocji, by dopuścić ją do świadomości, co z kolei ułatwia przeżycie jej.

2. Dziennik emocji
Krótka notatka:
„Czuję złość, bo...”,
„Czuję rozczarowanie, bo...”.
Samo zapisanie, wyrażenie daje przestrzeń na to, by zauważyć emocje.

3. Słuchanie ciała
Emocje odzywają się w ciele. Ściśnięte gardło, ucisk w brzuchu, ciężar w barkach – to sygnały, które mówią o uczuciach, nawet jeśli umysł je tłumi.

4. Bezpieczne przeżywanie
Płacz, krzyk w poduszkę, energiczny spacer, spisanie myśli w notesie – każda z tych form pomaga emocjom znaleźć ujście.

5. Relacja zaufania
Rozmowa z bliską osobą lub z terapeutą daje przestrzeń, w której emocje mogą pojawić się bez lęku przed oceną. W terapii uczymy się, że emocje są częścią nas, a nie wrogiem.

Racjonalizacja nie jest czymś, co trzeba wyeliminować. To część psychiki, która kiedyś nas chroniła. Jeśli często pojawia się potrzeba lub nawyk „tłumaczenia” zamiast czucia, to znak, że warto poszukać innego sposobu.

 Pytania, które warto sobie zadać
Kiedy ostatnio wyjaśniałem/am coś, zamiast pozwolić sobie na smutek czy złość?
Co by się stało, gdybym choć na chwilę zatrzymał/a analizowanie i zaufała temu, co czuję? Świadome przeżywanie emocji to nie słabość, lecz odwaga.
To droga do głębszego kontaktu ze sobą i do autentycznych relacji z innymi.

Jeśli trudno zrobić ten krok samodzielnie, w terapii możesz nauczyć się przeżywania emocji w bezpiecznej, wspierającej relacji.
To właśnie tam powoli można zdejmować „zbroję racjonalizacji” i odkrywać, że pod nią kryje się coś niezwykle wartościowego – żywe, wrażliwe i piękne serce.