reklama

Babka z jajami - felieton Macieja Webera

Czwartek, 17 Kwiecień 2025

Dyskusje o przewadze świąt wielkanocnych nad świętami Bożego Narodzenia pewnie nigdy się nie zakończą, ale w Irlandii sprawa chyba jest rozstrzygnięta. Przypadające w tym roku na 20 i 21 kwietnia uroczystości mają też wymiar historyczny, a to zobowiązuje.

MACIEJ WEBER

Bywało, że różne społeczności obchodziły te i tak ruchome święta w różnych terminach. Prawosławni zazwyczaj później, a ponieważ w Irlandii sporo jest Ukraińców, to taka
informacja mogłaby być istotna. Od pewnego czasu można jednak świętować w tym samym czasie. I bardzo dobrze –, nie trzeba tych obchodów powtarzać. A mogłoby tak być,
zwłaszcza w rodzinach mieszanych, bo i takie przecież się zdarzają. W Irlandii, jak już wspomnieliśmy, Wielkanoc oprócz duchowego ma wymiar historyczny. Dlatego w tym kraju
ten czas jest wyjątkowy.

Powstanie Wielkanocne to hasło czytelne dla wszystkich mieszkańców Irlandii. Była to zbrojna rebelia przeciwko rządom brytyjskim. Zostało zorganizowane przez kilka
współpracujących bojowych grup republikańskich, w tym przez Irlandzkich Ochotników, Irlandzką Armię Obywatelską i Cumann na mBan.
Każdego roku w Niedzielę Wielkanocną w Dublinie odbywa się uroczysta ceremonia przy General Post Office (GPO), gdzie składane są kwiaty i odczytywana jest proklamacja
republiki.

W drugi dzień świąt powstańcy opanowali gmach dublińskiej poczty oraz wiele innych budynków w mieście i proklamowali utworzenie Republiki Irlandii. Nie uzyskali jednak
poparcia ludności miasta. Przeciwko 2 tysiącom powstańców ruszyła brytyjska armia. Walki, podczas których gmach poczty i okolice zostały zniszczone ogniem artyleryjskim, trwały
sześć dni. Ostatecznie okrążeni powstańcy skapitulowali. Powstanie kosztowało życie około 500 osób i okazało się totalnym niepowodzeniem.  Ale pozostała legenda – zawsze
przypominana przy okazji każdych świąt wielkanocnychy.

Często powstanie to uznaje się za początek IRA, którą zresztą przez cały okres swego istnienia uznaje się za armię powołanej wtedy republiki.  I tak to kiedyś bywało. W cieniu tych pamiętnych wydarzeń (chociaż żywych świadków już dziś raczej nie uświadczymy) każdego roku w Irlandii świętuje się to, co w innych krajach jest po prostu związane z
jajkami, spotkaniami przy świątecznych stołach, a w Polsce także śmigusem-dyngusem. I choć polewanie się wodą jest coraz mniej popularne -– zwłaszcza w aglomeracjach -– to tego
zwyczaju Irlandia mogłaby Polsce zazdrościć.

Natomiast nawet olewając, nomen omen, historyczną, powstańczą legendę, trzeba przyznać to, że Wielkanoc w Irlandii i tak jest bardzo poważana. Ze świętem tym wiąże się wiele zwyczajów, takich, o jakich nawet w Polsce nikt by nie pomyślał. Niby więc data ta sama, ale powiązana w wielu przypadkach z zupełnie innymi obrzędami. Popatrzmy, na co moglibyśmy zwrócić uwagę. Nie udajemy tu, że wszystko wiemy.

O irlandzkich wielkanocnych zwyczajach sporo napisano na stronie Alhomecare.com.pl

Tak jak w Polsce, także na Zielonej Wyspie okres wielkanocny jest poprzedzony trwającym 40 dni Wielkim Postem. Do 2018 roku obowiązywał nawet nakaz zamknięcia pubów w tym
czasie. To jednak się zmieniło. Nie z powodów religijnych bynajmniej, po prostu to się nie opłacało.

Po Wielkim Piątku, kiedy jeszcze nie ma z czego się cieszyć, płynnie przechodzimy do świąt właściwych, a więc do Niedzieli Wielkanocnej. Tego dnia na stoły najczęściej
wjeżdża pieczeń jagnięca, a do tego ziemniaki oraz warzywa. Nie ma tradycyjnego święcenia pokarmów, jak w Polsce, ale wiele osób wyznania katolickiego uczestniczy w mszach
rezurekcyjnych.

W Polsce niepodważalną tradycją jest robienie pisanek. Tu są za to czekoladowe jajka wielkanocne. Często organizuje się Easter Egg Hunt, czyli szukanie  czekoladowych jajek ukrytych w ogrodach czy w domach. Szukają głównie dzieci zaopatrzone w koszyki, do których wkładają zdobycze.

Polski lany poniedziałek w Irlandii nie funkcjonuje. To czas relaksu, poświęcany na rodzinne spacery. Popularne są mecze futbolu gaelickiego i wyścigi konne.

Portal Alhomecare podaje też kilka wielkanocnych ciekawostek, które pozwalamy sobie tu przytoczyć.  A więc, choć nie ma na to reguły, w Irlandii przeprowadzany
jest „pogrzeb śledzia” na znak powrotu do normalnej diety po świątecznym obżarstwie. W niektórych rodzinach tradycją jest dodanie odrobiny irlandzkiej whiskey do porannej kawy,
aby uczcić koniec postu.  Do tego hot cross buns, czyli słodkie bułeczki z przyprawami i bakaliami, przyozdobione na wierzchu krzyżem. To zamiast polskiego mazurka.

Ponadto Irlandczycy, zgodnie z tradycją, od Środy Popielcowej powinni przestać jeść mięso  (nie tylko w piątki), a także zrezygnować ze swojego ulubionego jedzenia, papierosów, alkoholu. Nawet z oglądania telewizji. W każdy piątek w irlandzkich domach zwykło się jadać rybę białą, gotowaną w zupie lub mleku. Ta tradycja w ostatnich latach jednak zanika. To kwestia smaku. Zdaniem większości - nie było to zbyt smaczne.

Przez to pomieszanie zwyczajów można się pogubić. Taki dowcip na przykład: nauczycielka na lekcji pyta się dzieci -, co najczęściej jedzą na Wielkanoc. Rękę podnosi
Jasiu (bo kto inny miałby podnieść) i mówi: „Ja zawsze jem babkę z jajami”.

Tak czy inaczej, jak to się mawia w Irlandii:  „Nollaig Shona do chách, agus le gach oíche mhaith!”, czyli „Wesołych Świąt dla wszystkich i dla wszystkich dobrej nocy!”. Oby nam
się.