reklama

Amerykańska rozgrywka prezydencka AD 2024 – cztery tygodnie, które wstrząsnęły Ameryką

Poniedziałek, 12 Sierpień 2024

Przedwczesna debata prezydencka, która odbyła się w Stanach Zjednoczonych 27 czerwca, odbiła się szerokim echem nie tylko za Atlantykiem, ale i w całym świecie. Donald Trump na tle zagubionego Joe Bidena wypadł znakomicie, gdy mowa o formie i ogólnym wyrazie artystycznym. 

Okazuje się, że ta debata była brzemienna w skutki. Kiedy okazało się, że 46. prezydent USA Joe Biden ma wielkie problemy z wysławianiem się i formułowaniem myśli, zaczęto poważnie się zastanawiać, czy powinien być kandydatem Partii Demokratycznej na kolejną kadencję. Zaniepokojenie wyrazili gubernatorzy demokratów, którzy zaczęli domagać się spotkania z Joe Bidenem w Białym Domu w trybie natychmiastowym. „The Washington Post” i „The New York Times” szeroko opisały sprawę wysuniętego przez gubernatorów żądania spotkania z prezydentem Bidenem: „Chcą mieć pewność, że Joe Biden jest w dobrej formie i podoła obowiązkom. Co istotne, o spotkanie zabiegają zagorzali zwolennicy Bidena, co wskazuje, że poważnie obawiają się o stan zdrowia prezydenta USA”.

A potem sekwencja wydarzeń zaskoczyła nawet najbardziej doświadczonych komentatorów i obserwatorów światowej sceny politycznej. 

14 lipca 2024 r. – zamach na Donalda Trumpa

Donald Trump został postrzelony podczas wiecu wyborczego w miasteczku Butler w stanie Pensylwania. Secret Service i służby mundurowe nie zadbały należycie o ochronę byłego prezydenta. Strzały z karabinku AR-15 oddał dwudziestoletni Thomas Mathew Crook, który został zastrzelony przez mundurowych agentów. Zginał także jeden z widzów, pięćdziesięcioletni strażak, który zasłonił własną córkę. Dwie osoby zostały ciężko ranne. Donald Trump miał przestrzeloną górną część prawego ucha i draśnięty policzek. 

Senator Rick Scott po zamachu na byłego prezydenta powiedział, że incydent wymaga „natychmiastowej odpowiedzi” ze strony służb i Secret Service: „Próba zamachu na prezydenta Trumpa i morderstwo niewinnego Amerykanina wymagają natychmiastowej odpowiedzi ze strony Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS) i tajnych służb USA. To cud, że prezydent Trump żyje i ma się dobrze, ale absolutnie niewybaczalne jest to, że obłąkany niedoszły zabójca miał bezpośredni kontakt z byłym prezydentem i głównym kandydatem na prezydenta Stanów Zjednoczonych!”.

Świadkowie zamachu na Donalda Trumpa powiedzieli reporterom Fox News, że kilka minut przed strzelaniną widzieli sprawcę, który czołgał się po jednym z dachów. Zwrócili niezwłocznie na to uwagę agentów Secret Service i policjantów, ale – jak twierdzą – ci nie zainteresowali się tym w ogóle. Do zamachu doszło zaledwie w trzeciej minucie przemówienia. Donald Trump pokazywał tabelę z liczbami dotyczącymi przejść granicznych na południu USA i nielegalnych emigrantów, którzy przybyli do USA, kiedy rozległy się dwie serie strzałów. Na filmie widać, jak Trump szybko się uchyla, a następnie zostaje otoczony przez ochronę i położony na trybunie oraz szczelnie okryty przez bacznie rozglądających się agentów Secret Service. 

Kilka dni później Narodowa Konwencja Republikanów formalnie nominowała Donalda Trumpa na kandydata swojej partii na prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki. 

Biden rezygnuje

20 lipca prezydent USA Joe Biden ogłosił, że wycofuje się z walki o reelekcję, co jest historycznym posunięciem, gdyż praktycznie żaden prezydent nie kończył w ten sposób swojej pierwszej kadencji. 81-letni prezydent w specjalnym liście, który zamieścił na platformie X, napisał: „To był największy zaszczyt w moim życiu, że mogłem służyć wam jako prezydent. Chociaż moim zamiarem było ubieganie się o reelekcję, uważam, że w najlepszym interesie mojej partii i kraju będzie, jeśli zrezygnuję i skupię się wyłącznie na wypełnianiu moich obowiązków jako prezydenta przez resztę kadencji”. Jednocześnie prezydent Joe Biden wskazał swoją naturalną sukcesorkę w walce o Gabinet Owalny w Waszyngtonie – wiceprezydent Kamalę Harris. 

W swoim oświadczeniu Kamala Harris powiedziała: „Jestem zaszczycona, że otrzymałam poparcie prezydenta i mam zamiar zapracować na tę nominację i wygrać ją”. Harris ma największe szanse, aby zastąpić w walce o fotel prezydenta Joe Bidena, ale... Oto szef Partii Demokratycznej Jamie Harrison powiedział, że proces nominacji kandydata dopiero się rozpoczyna. Lider demokratów w swoim oficjalnym oświadczeniu napisał: „W nadchodzących dniach partia podejmie przejrzysty i zdyscyplinowany proces, aby jako zjednoczona Partia Demokratyczna posunąć się naprzód z kandydatem, który w listopadzie może pokonać Donalda Trumpa”.

Sama Kamala Harris z uznaniem wypowiadała się o decyzji Bidena, a jego krok określiła jako „bezinteresowny i patriotyczny czyn”. Kandydaturę Harris poparli dotąd (23 lipca) tylko były prezydent USA Bill Clinton i jego żona Hillary.

Kamala Devi Harris urodziła się 20 października 1964 r. w Oakland, z wykształcenia jest prawniczką, a zajmowała m.in. urząd prokuratora okręgowego hrabstwa Alameda. Jej rodzice przybyli do USA z Jamajki i w połowie jest Hinduską.

Opinie o Kamali Harris – krańcowo odmienne

Wsłuchując się w opinie o Kamali Harris, warto zauważyć, że spora grupa komentatorów politycznych mówi wprost, że wcale nie jest powiedziane, że to ona 19 sierpnia w Chicago podczas planowanej konwencji wyborczej Partii Demokratycznej otrzyma nominację wyborczą. Na Starym Kontynencie widzi się też sporą grupę ewentualnych kontrkandydatów. Spece od polityki amerykańskiej mówią też chętnie o popularnych gubernatorach demokratów, np. Gavinie Newsomie z Kalifornii czy Gretchen Whitmer z Michigan. Warto wspomnieć, że była spiker Izby Reprezentantów, Nancy Pelosi, nawołuje do otwartej konwencji.

Wszystko to sprawia, że wycofanie się Bidena może być dla demokratów tyleż nowym otwarciem, co zarazem otwarciem problematycznym. W opinii amerykanisty z Ośrodka Studiów Wschodnich Andrzeja Kohuta nagłe wycofanie się Joe Bidena i poszukiwanie nowego kandydata może „wśród wyborców partii demokratycznej wywołać skojarzenie z czasami, gdy w gabinetach trwały długie dysputy nad wskazaniem kandydata przy whisky i cygarach”.

Są i takie opinie w mediach europejskich, czego przykładem jest „Gazeta Wyborcza”, którą trudno podejrzewać o uwielbienie dla Donalda Trumpa, że wyborcy demokratów nie przebaczą „oszukiwania” ich przez spin doktorów w sprawie stanu zdrowia Bidena. 

Ale w tej batalii chodzi także o pieniądze. Zgromadzone od darczyńców przez Joe Bidena środki na kampanię może on przekazać bezpośrednio tylko Kamali Harris. Dlatego też namaszczenie Harris może mieć sens ze względów technicznych i finansowych. Ale są i inni, którzy mogą rzucić jej rękawicę.

„Deutsche Welle”, przypominając karierę Kamali Harris, wskazuje na fakt, że to osoba niejako o rozdwojonej jaźni. Już jako prokurator była nacechowana sprzecznościami, bo niby pozowała na „najtwardszego gliniarza” w Kalifornii, ale napsuła krwi funkcjonariuszom policji, ponieważ odmawiała domagania się kary śmierci, nawet gdy dotyczyło to zabitych policjantów. To Kamala Harris nie zrobiła wiele przeciwko korupcji w kalifornijskich organach ścigania. Kolorowi mieszkańcy USA nie zapomną jej na pewno forowania systemu wysokich grzywien i możliwych kar więzienia dla rodziców, których dzieci zbyt często opuszczały zajęcia szkolne. Ponadto 10 lat temu wyśmiała próbę legalizacji marihuany, co wzburzyło emigrantów z Jamajki – kraju Boba Marleya i... jej samej, bo przecież jej rodzina stamtąd przybyła do USA. Ale już pięć lat później, gdy chciała nominacji Partii Demokratycznej jako kandydatka na prezydenta, podkreślała, że oczywiście jest „absolutnie za takim rozwiązaniem”. Kamala Harris jest też zwolenniczką zabijania dzieci w łonie matki bez ograniczeń.

Opracował Tomasz Wybranowski